wtorek, 29 listopada 2011

Coma Ekhart

Czas ostatnich już nocy schyłku lata

Wiem, że od lat nie mieliśmy o czym porozmawiać

Nie wiem, czy znasz burzące się dzieło swojej woli

Bardzo bym chciał powoli o wszystkim Ci przypomnieć


Na pewno kształty, barwy, dźwięk i smak

Na pewno zapach czerwcowego dnia

Na pewno zarys ogólnego tła

To dobry pomysł

Na pewno wiara, że istnieje świat

Na pewno wieczny i że nawet Ja

Jeżeli zechcę mogę trafić tam

To dobry pomysł


Patrz, jak cudnie przelewa się urodzaj

Cały ten świat, bezkarnie przewlekła Hipertrofia


Nawet, jeśli tylko błoto i przedwieczny kurz

Krążą ponad głową, nawet jeśli umarł Bóg

Każdy proton tęskni za istotą Absolutu...


Żal istotnie mi będzie Go zostawić

Wszystko co sam w przypływie nadmiaru powołałeś

Dopiero wódkę i ogórków smak

Dopiero formy obcowania ciał

Dopiero pięknie zmarnowanych lat

Poznałem słodycz

Dopiero prawdę, że na krótki czas

Dopiero jestem przeczuwając jak

Za chwilę zniknę kolejny raz

Już nie odrodzić się


Nawet, jeśli tylko błoto i przedwieczny kurz

Krążą ponad głową, nawet jeśli umarł Bóg

Każdy proton tęskni za istotą Absolutu...



Jeszcze nasycam się powietrzem

oddechy przenajświętsze karmią serce przez noc

później, późnym popołudniem,

gdy Cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są

później, przeczuwam to podskórnie

wszystko nagle utnie się, przemieni na proch

jeszcze pocieszam się, że jestem

rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz...


Jeszcze nasycam się powietrzem

oddechy przenajświętsze karmią serce przez noc

później, późnym popołudniem,

gdy Cienie będą dłuższe i smutniejsze niż są

później, przeczuwam to podskórnie

wszystko nagle utnie się, przemieli na proch

jeszcze pocieszam się, że jestem

rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz...

i żądz...

i żądz...



Później, przeczuwam to podskórnie

wszystko nagle utnie się, przemieli na proch

jeszcze pocieszam się, że jestem

rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz...

i żądz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz